MENU
Obiekt wskazywany jako szubienica.

Dodał: Rafał z Bielawskich° - Data: 2018-06-07 13:12:44 - Odsłon: 2066
28 listopada 2017

Data: 2017:11:28 11:54:05   ISO: 250   Ogniskowa: 58 mm   Aparat: NIKON CORPORATION NIKON D5100   Przysłona: f/10   Ekspozycja: 10/600 s  


Lelek (niem. Ruhberg, 276,6 m n.p.m.) – wzniesienie po północno-wschodniej stronie drogi wojewódzkiej 382 pomiędzy Mościskiem a wsią Grodziszcze. Jak podają niektóre źródła, wzniesienie wchodzi w skład Wzgórz Krzczonowskich które są wliczane we Wzgórza Kiełczyńskie i Masyw Ślęży. Około 200 metrów od Lelka w kierunku południowym znajduje się kościół św. Jana Chrzciciela w Mościsku. /Krzysztof Bach 2016/

  • /foto/6036/6036593m.jpg
    2016
  • /foto/7317/7317845m.jpg
    2017

Rafał z Bielawskich°

Poprzednie: Pałac Dębowy Strona Główna Następne: Lelek (277 m n.p.m.)


Rafał z Bielawskich | 2018-06-07 13:21:02 | edytowany: 2018-06-07 13:22:35
Kiedyś taki artykulik napisałem o wzgórzu Lelek: 3 oblicza Wzgórza Ciszy. Będzie mowa o małym wzniesieniu zaraz za Mościskiem w kierunku Świdnicy. Obecnie nazywa się Lelek, poprzednio Ruhberg (góra ciszy, spokoju, odpoczynku – dla niniejszego tekstu zapożyczam na chwilę tę nazwę). Niektórzy z nas mijają je praktycznie codziennie, banał, nuda, co tam może być takiego ciekawego? Ano właśnie… Pierwsze. Nie wiadomo kto i kiedy budował i rzeźbił posągi z kamienia na górze Ślęży i w okolicy. Czy były to plemiona łużyckie 3 i pół tysiąca lat temu, czy Celtowie (Galowie) tysiąc lat później. Czy może jeszcze inne ludy. W każdym bądź razie od czasu kiedy klimat po ostatnim zlodowaceniu ocieplił się na tyle, że warunki do życia stały się znośne, na naszych terenach praktycznie cały czas mieszkali jacyś ludzie. I każdy lud coś tworzył, każdy przynosił swoje wierzenia i jedno co je łączyło, to przekonanie, że na świętej górze Ślęży do bogów jest najbliżej. Utarło się przekonanie, że na Ślęży praktykowano kulty solarne, na górze Raduni lunarne, a na pobliskim Lelku? No właśnie. Na naszej górce była pogańska świątynia. Na tyle ważna i duża, że jeszcze na mapie z 1679 roku była oznaczana jako „Gotzen Tempel” czyli „Świątynia Gotów”, przy czym w tamtych czasach było to określenie pejoratywne. A zatem stało tam coś bardzo starego i pogańskiego. Cóż, w czasach gdy w Stonehenge zbudowano kamienny krąg, Hammurabi spisywał swój kodeks, a Mojżesz szykował się do wyjścia z Egiptu, na Ślęży wyrzeźbiono w kamieniu niedźwiedzia i sypano kamienne kręgi, a na Wzgórzu Ciszy obok Mościska zbudowano świątynię. Bardzo, ale to bardzo wyjątkowe miejsce, bo pogańskich świątyń w Polsce sprzed roku 900 po prostu nie ma. Czy faktycznie wzgórze Lelek kryje w sobie taką? Źródła historyczne to potwierdzają, na miejscu też widać gołym okiem, że roślinność skrywa jakieś konstrukcje ziemne i kamienne. Gdyby ją odkopać, to byłaby sensacja archeologiczna na całą Europę. Drugie. Około roku 1360 cesarz Niemiec Karol IV powracał z Wrocławia do Pragi. To właśnie ten cesarz od Mostu Karola w Pradze. Cesarski orszak jechał najważniejszym szlakiem handlowym, dojechawszy od Wrocławia do Świdnicy wjechał na szlak tzw. Drogi Sudeckiej, prowadzącej wzdłuż naszych gór przez przełęcz Kłodzką właśnie do Pragi i dalej na południe Europy. Orszak szczęśliwie minął wzgórze Lelek i zjechał do przeprawy przez most na rzeczce Piławie. Katastrofa nastąpiła nieoczekiwanie. Przez drewniany most przejechała eskorta, karety z dworem, przeszła służba i wszystko było w porządku. Pech chciał, że most zawalił się dokładnie w momencie przejazdu przez niego karety z cesarzem. Nieszczęsny władca wpadł prosto do wody. Zdenerwowany sklął przegniły most i postanowił, że w Pradze zbuduje sobie większy i lepszy, a że słowo cesarza ma moc – most Karola zdobi Pragę do dziś, a Mościsko od owego feralnego wypadku, aż do 1946 roku nazywało się nie inaczej jak „Zgniły Most” (Faulbrucke). Tyle miejscowa legenda, natomiast faktycznie przez wzgórze Lelek biegła średniowieczna „autostrada”, a na samym wzgórzu był taki jakby „MOP” i to w wersji premium. Na mapie z 1679 roku mamy bardzo wyraźne oznaczenie budowli na tej górce, a sama nazwa Ruhberg – czyli góra (wzgórze) „ciszy” może być tłumaczone również jako „odpoczynku”. To było idealne miejsce na popasy, ulokowane pomiędzy dwoma ważnymi miastami: Świdnicą i Dzierżoniowem, w naturalny sposób skłaniało do odpoczynku. Przepiękne widokowo, z jednej strony góra Ślęza, z drugiej pas Gór Sowich, po prawej wieże katedry w Świdnicy, po lewej wieże Dzierżoniowa. W takich miejscach zawsze pojawiały się karczmy, warsztaty, wyszynki – na kupcach zawsze można dobrze zarobić. Śladów po tych popasach powinno być tam co niemiara. Trzecie. Później zabijano tam ludzi. Czym się buduje prestiż i znaczenie miasta? Od pewnego momentu rozwoju stosowaniem i wykonywaniem prawa. To oznacza również wykonywanie wyroków śmierci. O ile ścięcie mieczem było uważane za wyjście honorowe, nie przynoszące ujmy, o tyle powieszenie było w gradacji kar czymś hańbiącym. Na tyle, że szubienice stawiano poza miastem. Wieszano notorycznych złodziei, rozbójników, buntowników i zdrajców. Co ciekawe wieszano wyłącznie mężczyzn, kobiety topiono lub zakopywano żywcem w ziemi. Wisielcy dyndali sobie na szubienicy, aż nie przegnili i nie spadli sami. Dlatego też w przypadku badań archeologicznych szubienic na Dolnym Śląsku zawsze wykopuje się kości skazańców. Pozostałości naszej szubienicy możemy zauważyć nawet obecnie z okien samochodu – to taki niewielki kamienny murek w okolicy szczytu po prawej stronie jadąc w kierunku Świdnicy. W latach świetności była to okrągła, kamienna wieża o wysokości 3-4 m, zakończona 3 drewnianymi lub kamiennymi słupami na których kładziono belki z przywiązanymi stryczkami. Całość miała wysokość do 7 m. Za wyborem tego miejsca przemawiał fakt, że było ono doskonale widoczne z daleka, a widok tańczących na wietrze wisielców miał działać prewencyjnie na mieszkańców. Mamy na Dolnym Śląsku łącznie z naszą 6 takich szubienic. Na wzgórzu Lelek szubienicę zbudowano około 1670 roku prawdopodobnie na ruinach pogańskiej świątyni – taką możliwość zasugerowały ostatnie badania archeologiczne. To pewne, że i sama szubienica i całe wzgórze kryje w sobie ludzkie szczątki. Od teraz nazwa wzgórza – „góra spoczynku” nabiera dosłownego sensu. I co jeszcze? Niespodzianka. W pobliżu jest potężna średniowieczna forteca. 2 i pół kilometra od naszego wzgórza znajduje się imponujący zamek Gramolin, wzmiankowany już w 1155 roku w srebrnej bulli papieża Hadriana IV. Wymiary jak na średniowiecze powalające: 180 na 70 metrów. Ówczesny Wawel w Krakowie to skromne założenie obronne o wymiarach około 120 na 100 m. Przyznam się, że nie miałem pojęcia o tym zamku i aż przecierałem oczy ze zdumienia jak pokazał się na lidarowych skanach powierzchni ziemi. Oczywiście obecnie w całości pod ziemią.
Tony | 2018-06-07 16:14:22
Małe sprostowanie - w wyjątkowych sytuacjach kobiety również skazywano na karę śmierci przez powieszenie. Znany jest nawet przykład ze Zgorzelca z 1712 roku, kiedy taką karę wykonano na niejakiej Elizabeth Seifertin. Ponadto nie zawsze przy szubienicach wykopuje się kości skazańców, wiem bo na kilku wykopaliskach byłem osobiście. Poza tym - świetny tekst! Może mógłbyś przygotować go w formie artykułu na stronę, bo w komentarzu nie jest tak dobrze czytelny?
maras | 2018-06-07 16:53:59
Tony ma rację, cenny tekst, ale artykuł byłby lepszy jako treść. Warto zamienić ten komentarz w taką formę, może Tony pomoże :)