Spacer torami
|
|
Ze wspomnień kolejarzy 1945
|
W broszurce "X lat" wydanej przez Wojewódzki Komitet Frontu Narodowego w 1955 roku wśród wielu historii, wspomnień i opowiadań znalazłem jeden fragment dość ciekawy, bo opisujący spacer torami na zachodzie Wrocławia. Przytaczam go tu dokładnie jako ciekawy fragment historii Wrocławia dni pierwszych. Autorami są: inż Ptaszyński i Warchołowski
"Pierwszą czerwcową niedzielę wybrałem się w teren zabrawszy ze sobą szkicowy plan węzła wrocławskiego. Wyszedłem ze stacji Wrocław - Nadodrze kierując się w stronę Muchoboru. Widoki, które otwarły się przede mną przeszły wszelkie moje wyobrażenia.
Sześć przęseł mostu kratowego na Odrze rozerwane zwalone do wody. Przęsła te leżąc w wodzie stworzyły zator dla pływających po rzece wszelkiego rodzaju bali, odpadków drzewnych, części połamanych mebli, podziurawionych łódek, itp. itp.
Poszedłem dalej za most. Wzdłuż i co piętnaście metrów w poprzek torowiska biegły rowy strzeleckie z pionowymi ścianami oszalowanymi deskami, korytarze zygzakowe pod torami i bunkry. Wiadukt nad ulicą zburzony doszczętnie jak również i następny. Wszędzie leje od bomb i porozciągane druty przewodów od min.Ogniwa szynowe porozrywane i spiętrzone wraz z podkładami w kształcie wachlarzy powyginanych w różnych płaszczyznach.
Za rozwidleniem na Popowice natrafiłem na miny gęsto porozrzucane po torowisku. Zwolniłem kroku, badając uprzednio każde miejsce dla postawienia stopy i starając się stawiać nogę albo na szynie, albo na podkładzie.
Do rozwidlenia spotkałem dwóch szabrowników, za rozwidleniem nie spotkałem już żywego ducha. Tylko trupy leżały gęsto zwłaszcza przy rozbitych, spalonych "Tygrysach" poustawianych u podnóży nasypów.
Tak doszedłem do linii Wrocław - Mikołajów, Wrocław - Popowice. Tu zdumienie moje doszło do szczytu. Torowisko pod wiaduktem przedstawiało bezkształtną masę szyn, podkładów, ziemi, piasku, tłucznia, spod którego w pewnym momencie zauważyłem sterczące w górę kawałki kształtownika.Odgrzebawszy nieco piasku, poznałem, że kształtownik ten należy do pasa górnego przęsła mostowego. Spojrzałem w górę: na przyczółkach wiaduktu nie było ani przęsła, ani nawet śladu z niego. Zrozumiałem. oto jedna bomba najpierw wybuchła obok, potem albo druga bomba, albo po prostu mina zwaliła przęsło w lej po tamtej bombie, a następnie bomby upadające blisko obok, zasypały przęsło.
Im dalej w stronę Muchoboru, tym zniszczenia stawały się większe. W jednym miejscu przed stacją Muchobór zniszczenie torowiska wynosi około sześciu tysięcy metrów sześciennych. Ale największe wrażenie zrobiła na mnie sama stacja Muchobór. Zmieszane, skłębione potwornymi siłami wybuchów szyny, podkłady, wagony, budynki, tworzyły makabryczny widok. Widziałem szyny wygięte siłą wybuchu, tak, że opasywały jakby obręczą zniszczone wagony. Leje po bombach o średnicy trzydziestu metrów i głębokości ponad 7 metrów wypełnione były wodą mulistą, gęstą, wydającą niesamowity odór....
Kiedy tędy pojadą pierwsze pociągi .... nie widziałem odpowiedzi na to pytanie. Zbyt potworne były gruzy i zniszczenia, które wokół widziałem...
|