Miasto nazywało się wtedy Frybork. Na stacji kolejowej był napis Świebodzice. - Janina Sycz, Tadeusz Laurowski
Jedźcie do Fryborka i tam obejmijcie co możecie… Gdy przyjechaliśmy tam gdzie zlecono, na dworcu był napis Świebodzice, co nas trochę zdezorientowało. - Władysław Nogieć
Miasto wyglądało czysto i schludnie – to zachęcało do osiedlenia się. - Janina Sycz, Władysław Nogieć
Miasto było bardzo zadbane, ulice czyste tak, że Świebodzice wyglądały ładniej niż obecnie. - Ś. Patronik
Miasto było minimalnie zniszczone działaniami wojennymi. Niewielkie zniszczenia miały miejsce na peryferiach miasta – szczególnie na ulicy Hanki Sawickiej, gdzie został spalony młyn. Ponadto wojska niemiecki wysadziły w okolicach Cierni most. - Pawlaczyk
Jeden budynek przy ulicy Strzegomskiej, tam gdzie jest teraz naprawa samochodów, został przez przypadkowy pocisk rozbity. Innych zniszczeń nie było. - Janina Sycz
Most koło Fabryki Czekolady został zniszczony przez Niemców i tuż po wyzwoleniu żołnierze zbudowali most drewniany. Także most na Pełcznicy został zniszczony. - Tadeusz Laurowski
Świebodzice na szczęście zostały ominięte przez działania wojenne. W czasie wyzwolenia jednak parę pocisków trafiło i do miasta m.in. most na ulicy Jeleniogórskiej wyleciał w powietrze, spaliły się młyn na ulicy Rutkowskiego, dom na rogu, gdzie obecnie znajduje się warsztat samochodowy pana Mrowińskiego. Rozbite zostały kominy zakładu Rafio i młynu. W Parku akurat przechodziłem gdy pocisk trafił w drzewo i o mało mnie nie przygniotło, zdążyłem wskoczyć do piwnicy… Działo się to około 8 V 1945 roku. Pamiętam, że był to wtorek lub środa. - Mendyk
Gdy wojska radzieckie wkroczyły do Świebodzic, ostrzeliwały miasto, spodziewając się Niemców. W wyniku tego jeden dom na ulicy Wałbrzyskiej został uszkodzony. Poza tym zniszczona została hala dzisiejszego zakładu Mera-Refa przy ulicy Fabrycznej, gdzie mieściła się szkoła Hitlerjugend. Zniszczony był także młyn znajdujący się na ulicy Krasickiego i dom naprzeciw dzisiejszego PSS-u. - Glabś
Niemcy byli wystraszeni, potulni i zdyscyplinowani. Nie byli to ci z czasu wojny, z resztą mężczyzn nie było, tylko młode kobiety, dziewczyny i starsi wiekiem. - Janina Sycz
Niemcy byli uprzejmi. Nie protestowali ze strachu. Kłaniali się. Byli uniżeni. - H. Sztor
Miasto wywarło na mnie straszne wrażenie. Na każdym domu a właściwie drzwiach widniał napis Tyfus – Nie wchodzić. - Gejc
W szkole nr 2 był szpital, bo była epidemia tyfusu. Dużo Niemców leżało, Polaków tam nie było, nie było wypadku żeby Polak zachorował. A u Niemców to co drugi dom wisiała kartka tyfus. Było dużo takich, że tam w ogóle tyfusu nie było, po to żeby tam Polak nie wszedł, nie zajął mieszkania – to oni się tym bronili. - H. Sztor
Była nieokreślona atmosfera obawy, dlatego zamykaliśmy się po zmierzchu w domu. Atmosfera także wynikała z tego, że sporadycznie zdarzały się na ulicy strzały. Nie wiadomo było o co chodzi i kto to. - Władysław Nogieć
W dzień miasto było spokojne, ale wieczorem czy w nocy nie, dużo było różnych ludzi, dużo wojska – nieprzyjemnie było chodzić wieczorami. - Jan Sycz
Jak przyjechałem do Świebodzic (nocą) nie można było ruszyć się ze stacji, bo sokiści ostrzegali, żeby w nocy nie chodzić. Bo zdarzają się różne napady. - H. Sztor
Milicjanci mieli trudną i niebezpieczną pracę. Narażeni byli na śmierć gdyż w pobliżu grasowało wiele band, wrogo nastawionych do nowej władzy oraz bandy, które rabowały i niszczyły mienie publiczne. W walce z tymi bandami pomagała nam Armia Radziecka, której żołnierze przez jakiś czas stacjonowali w Świebodzicach. Do walki przeciw bandom używane były nawet czołgi. Żołnierze Radzieccy brali także udział w likwidacji bandy Wicherka. Składała się ona z dwóch mężczyzn i kobiety. Przyjechali tutaj z Makowa Podhalańskiego, prawdopodobnie, aby zastrzelić milicjanta Rajdę. - Glabś
Wiosną 1947 miała miejsce uliczna strzelanina pomiędzy niezidentyfikowaną grupą, składającą się z ośmiu młodych mężczyzn, a milicją. W wyniku strzelaniny zginął komendant UB i jeden milicjant. Jeden milicjant został ciężko ranny. Bandy nie ujęto. - Laurowski
Wicherka i Gierata, dwóch z tej bandy ja znałam osobiście, pochodzili z Makowa Podhalańskiego. Dlaczego to zrobili? Nie wiem, chyba jeszcze im się zdawało, że jeszcze trwa wojna. Zresztą wielu takich było, że nie chcieli się zgodzić z rzeczywistością. Czekali na Andersa, że przyjedzie na białym koniu, że już, że już będzie następna wojna. Kierownika UB Sztejna zabili na podwórku, przy ulicy Kopernika 3. - Janina Sycz
…Trzy lata żyło się z uczuciem tymczasowości, wszyscy żyli w strachu. Po referendum zaczęło się to układać. Wszyscy głosowali TAK, Wszyscy głosowali za Polskością. W 1947-48 roku wszyscy osiedli na stałe, szabrownicy przestali się już kręcić. - H. Sztor
Nie było sklepów i gdyby nie organizowane przy zakładach pracy stołówki byłoby bardzo ciężko. - P. Fiema
Stołówka miejska w której pracowałam znajdowała się w Hotelu mieszczącym się w tym samym budynku pod Jeleniem na Rynku. Polacy przychodzili na śniadania, obiady, kolacje. Ja wydawałam prowiant Polakom. – Pani Giejc
Pracując jako referent zatrudnienia zajmowałam się miedzy innymi wydawaniem kartek żywnościowych. - Janina Sycz
Jeden z najpierwszych ślubów zawartych w Świebodzicach, to ślub Jana i Róży Kowalczyków. - Jan Kowalczyk
Transportem 7-24 VII 1946r. przybyli do Świebodzic między innymi: Waleria Bodanowska i Aleksander Marciniak. - Waleria Bodanowska
Początkowo życie kulturalne ograniczało się do kina znajdującego się w Rynku. - Władysław Nogieć
Przy Zimowicie działał Teatr Amatorski (występowali w nim między innymi: Kopciuch i Gałusiński). Kiedy było jakieś przedstawienie, to każdy szedł bo to była jedyna rozrywka. - H. Sztor
Źródło:
Kronika Świebodzic. Liceum Ogólnokształcące w Świebodzicach 1979r.
Opracowanie:
Adrian S.