Na stolikach leżały spodki z solą i każdy brał ją palcami, nie zawsze czystymi i pozbawionymi tłuszczu, no i wyglądała ta sól tak jak wyglądała. Ale placki - pycha.
W drugiej połowie lat sześćdziesiątych przed godz. 14-tą, a zwłaszcza przed 13-tą, kolejki nie były zbyt duże. A sól była słona, a klienci baru nie mieli alergii, gdyż ich układ immunologiczny miał co zwalczać :)